Minęło kilka dni od tamtego zdarzenia. W wolnym czasie lubiłam porozmawiać z Kyouske, wydawał się być ok, w dodatku zadawał się z Haru, co pozwalało mi czasami z nim pogadać. Moja admiracja Haru nie minęła. Czasami nawet za nim chodziłam. Oczywiście w naszym pokoju ten temat był często poruszany. Maria, pierwsze co chciała zrobić, to nas zeswatać.
Nie ważne, że nie znała kolesia. I to właśnie w niej lubię. Była tak pozytywnie wygadana. Cieszyłam się, że mogłam właśnie z nią być w pokoju.
*
Następne dni mijały mi szybko, czyli dla mnie nic nowego. Już był piątek, czyli już za parę godzin upragniona sobota i wypoczynek.
- O, Mayu!
Podniosłam głowę i wyszłam ze stanu zamyślenia.
- Hej, Kaito.
- Chciałbym ci kogoś przedstawić - to Ryou.
- Miło mi cię poznać.
Ryou wyglądał na nieśmiałego, a nawet doszczętnie zamkniętego w sobie. Nawet się nie uśmiechnął.
- Miło mi cię poznać, jestem Mayu.
- Ryou.
- No, tak więc mam nadzieję, że się jakoś wszyscy polubimy,czy coś... Także no, do później! Papa Mayu! - mówił podekscytowany nie wiadomo czym Kaito. Dziwne. Wyglądał dzisiaj na lekko przyćpanego.
- Kaito... wszystko w porządku? - zapytałam z lekko zmrużonymi oczami.
- Tak, a co? - zapytał zbity z tropu.
Wtedy zrozumiałam, że raczej wszystko z nim ok. Szłam dalej, myśląc. Tak właśnie mijały moje dni. Wszystko było do siebie takie podobne. Nie działo się nic nowego. Już nawet nie odróżniałam dni. Moja codzienność wyglądała tak: wstawałam, szłam na lekcje, po lekcjach zostawałam w pokoju z Marią albo szłam do Kaito. Potem myłam się i kładłam spać.
Chciałam odmiany, czegoś nowego... No i w końcu dostałam to, czego tak bardzo pragnęłam.
~Er-chan